Messi uratował remis. Villarreal – Barcelona 1:1

W sobotę Real Madryt rozbił Granadę 5:0 i było jasne, że Blaugrana musi zareagować na zwycięstwo swojego największego rywala. Tym bardziej, że w czwartek przegrała 1:2 z Athletic Bilbao w Pucharze Króla. Wyjazd na El Madrigal to jednak jeden z najtrudniejszych momentów w sezonie dla większości zespołów La Liga.

Od pierwszych minut czarował Messi, który kilka razy pięknie obsłużył podaniami swoich kolegów. Świetnie w bramce spisywał się natomiast Sergio Asenjo, m.in. dwukrotnie zatrzymując Neymara. Próbował też sam Messi. Jego uderzenie głową z 43. minuty minimalnie poszybowało nad poprzeczką.

Barcelona dała się zaskoczyć zaraz na początku drugiej połowy. W 49. minucie piłkę stracił Lucas Digne, przejął ją Alexandre Pato i podał do Nicoli Sansone. Ten znalazł się sam na sam z bramkarzem i nie zmarnował tej okazji.

Kolejne minuty to już dominacja Barcelony i... kontrowersyjne decyzje sędziego. Przynajmniej trzy razy mógł podyktować rzut karny po zagraniach ręką (dwukrotnie dla Barcelony, raz dla Villarreal). Na kwadrans przed końcem bliski doprowadzenia do remisu był Messi, ale Asensjo uratowała poprzeczka.

W 90. minucie nie miał już jednak nic do powiedzenia, po tym jak Argentyńczyk z rzutu wolnego kopnął w samo okienko bramki Villarreal. Gospodarze kończyli w dziesiątkę, po tym jak drugą żółtą kartkę w doliczonym czasie gry zobaczył Jaume Costa.

Punkt na pewno nie zadowala Katalończyków. Po tej kolejce wyprzedziła ich rewelacyjnie spisująca się Sevilla. Prawdziwym problemem dla drużyny Luisa Enrique jest jednak to, że swoją przewagę powiększyli Królewscy.